Dzień 12 16.03.17 Patan i Zoo Przemierzając wcześnie rano ulicę Katmandu zdałem sobie sprawę, że miasto jest jeszcze spokojne. Porównywalnie do wieczornego ruchu uliczki były ciche i puste, a wszechobecny pył jeszcze nie gryzł w oczy. Mieszkańcy leniwie zaczynali dopiero zabierać się do swoich prac.
Planowałem spędzić parę kolejnych dni w Dolinie Katmandu. W pierwszej kolejności postanowiłem zwiedzić miasto Patan, a zacząłem od odwiedzenia miejscowego zoo. Bilet wstępu do parku kosztował mnie blisko 10 razy więcej niż rdzennego mieszkańca tego kraju. Tego typu różnice cenowe dotyczą większości atrakcji turystycznych w Nepalu, ale z drugiej strony są one tego warte. Duża część kwoty biletu jest przeznaczana na odbudowe kraju. Park zoologiczny okazał się cichym i spokojnym miejsce w centrum tłocznego miasta. Czas spędzony w nim pozwolił na poznanie mnóstwa różnych zwierząt azjatyckich oraz parę innych gatunków z innych części świata. Wśród przybyłych do parku dzieci największą atrakcje robił jednak plac zabaw. Huśtawki i zjeżdżalnie odkładały na drugi plan zwierzęta w zoo.
Niedaleko parku zoologicznego znajdowało się stare miasto, Patan Durbar Square. Niestety większość zabytków w tym regionie zostało zniszczonych po trzęsieniu ziemi z 2015 roku, ale w okolicy zachowało się kilka świątyń oraz kompleks pałacowy z trzema dużymi dziedzińcami. Sam pałac służy jako muzeum w którego skład wchodzą piękne rzeźby, starożytna architektura Newari oraz sanktuaria religijne na które warto poświęcić trochę czasu.
Droga powrotna do stolicy okazał się trudniejsza. Wzmógł się ruch drogowy i wielokrotne manewrowanie między motocyklami i samochodami było nie lada wyzwaniem. Ciągłe klaksony wydobywające się zza pleców irytowały na każdym kroku. A przechodzenie przez pasy zmuszało do całkowitej czujności. W momencie kiedy odbijało się od głównej drogi miasta otoczenie się zmieniało. Szare barwy zaczynały ustępować kolorom, pojazdy ludziom, skrzyżowania świątyniom, a hałas stawał się odległym echem. Wszystko w stolicy trwało tak od świtu do zmroku, by o brzasku dzień mógł zacząć się na nowo.
Ciąg dalszy nastąpi...Po górskiej wyprawie po Himalajach, święcie Holi i spacerze do dżungli pozostało tylko dobre wspomnienie. Niebawem miałem opuścić Nepal. Wcześniej jednak czekało mnie odwiedzenie kilku miast leżących w Dolinie Katmandu oraz poznanie historii, kultury i architektury ze środkowej Azji.
Dzień 13 17.03.17 Swayambhu Stupa - Świątynia małp Nad ranem, zaraz po przebudzeniu, zastała mnie mała niespodzianka. W nocy ktoś dobrał się do mojej torby i podkradł mi cały mój suchy prowiant. Od razu domyśliłem się kto mógł to zrobić, jak tylko usłyszałem szczekanie hostelowego szczeniaka Momo gdzieś w budynku. Tym razem dzień musiałem rozpocząć bez śniadania.
Plan tego dnia obejmował zwiedzenie świątyni - Swayambhu Stupa. Trasa do niej, jaką przypadkowo obrałem, wiodła przez biedną dzielnicę Katmandu. Stolica Nepalu nie cieszy się dobrą opinią na temat czystości ulic, jednak ta część miasta była znacznie gorsza pod tym względem. Wszędzie obecny był brud i nieprzyjemny zapach. Dodatkowo na wysypisku śmieci, zaraz przy osiedlu mieszkaniowym, żerowały świnie.
Też mnie zaczepił uczeń tej szkoły. 15 minut musiałem mu tłumaczyć (oraz jego nauczycielowi), że nie jestem zainteresowany kupnem mandali. Następnie na chwilę wpadłem do niego na herbatę, poprosił mnie abym kupił jakiś ryż i mleko dla dziecka - powiedziałem, że nie ma sprawy. Poszliśmy więc do sklepu, a on...Załadował na ladę zakupy za ponad 150$! Najpierw się uśmiechnąłem, a następnie powiedziałem, że chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Dałem mu 10$ i odwróciłem się na pięcie. Dziwnym sposobem nagle przestał się uśmiechać i mówić jaką jestem wspaniałą osobą. Chyba się zdenerwował, że zmarnował te 3-4 godziny
@tymeq1 Szczerze Ci powiem, że trafiłem dwukrotnie na uczniów różnych szkół. I z jednymi i drugimi posiedziałem parę godzin. Za pierwszym razem jak byłem w Katmandu to poznałem właśnie ucznia wyżej opisanej nepalskiej szkoły. Chłopak nie był natarczywy, utrzymuję z nim kontakt do dzisiaj. W drodze powrotnej jak odwiedzałem Katmandu po raz kolejny, trafiłem na innego ucznia innej szkoły. Ten był już bardzo namolny i jak opuszczałem go z niczym był mniej przyjazny.
:)A o sytuacjach z mlekiem dla dziecka słyszałem ale nie spotkała mnie. W takim przypadku zawsze trzeba się pytać sprzedawcy przed kupnem ile co kosztuje bo nawet głupie mleko okaże się majątkiem.
:)
Ekstra relacja! Byłem prawie dokładnie w tym samym momencie w Nepalu co ty
;-) Od 1 do 21 marca. byliśmy na Everest base camp trek, ale oczywiście dorwało nas to samo pogorszenie pogody... Prognozy były na tyle złe, że zdecydowaliśmy się zrobić odwrót z Dingboche do Namche, w którym potem padał śnieg przez 2 dni. Poza tym wszechobecne zimno też dało się we znaki, czapki zimowej nie zdjąlem przez 4 dni. Miejscowi mówili że ten marzec jest najzimniejszy jaki kojarzą. Ale wspomnienia i wyprawa przecudowne. Święto Hali spędziliśmy w Kathmandu, coś niesamowitego, tysiące ludzi szło przez całe miasto aby spotkać się i świętować na Durbar Sqare. A w Bhaktapur byliśmy tego samego dnia heh
;-) pozdrawiam
@gecko Dzięki! Za rok musisz się tam wybrać! Przygoda życia!
:)@Wojtas_88 Dzięki również. Coś czuję że gdzieś na pewno minęliśmy w Nepalu. A pogoda w górach była dość nieprzyjemna ale i tak była to bardzo fajnie wyprawa
:) Masz gdzieś swoją relacje? Bo chętnie bym poczytał i obejrzał zdjęcia z tego samego okresu innym okiem
:)
Quote:-- 31 Lip 2017 14:26 -- @Wojtas_88 Dzięki również. Coś czuję że gdzieś na pewno minęliśmy w Nepalu. A pogoda w górach była dość nieprzyjemna ale i tak była to bardzo fajnie wyprawa
:) Masz gdzieś swoją relacje? Bo chętnie bym poczytał i obejrzał zdjęcia z tego samego okresu innym okiem
:) Niestety nie zrobiłem relacji. Ciągle brak czasu, ale może i mnie zainspirujesz i postaram się kiedyś coś napisać
:) Przed wyjazdem bałem się, że będzie potem takie uczucie, że po zobaczeniu Himalajów już żadne góry nie będą mnie kręciły, ale na szczęście tak nie jest. Himalaje są niesamowite, trzeba je zobaczyć na własne oczy. To uczucie kiedy musisz wysoko zadrzeć głowę, widzisz góry, nad górami chmury a potem jeszcze nad tymi chmurami wystają ośnieżone szczyty - bajka. Chyba też trochę uzależniają, bo już na 2018 planuje znowu lecieć do Nepalu z żoną
:DUcieczka z Dingboche przez załamaniem pogody
A tak wygląda ucieczka z Namche Bazaar następnego dnia
;)
Pozdrawiam i masz mój głos na relację miesiąca
;)
Dzień 12 16.03.17 Patan i Zoo
Przemierzając wcześnie rano ulicę Katmandu zdałem sobie sprawę, że miasto jest jeszcze spokojne. Porównywalnie do wieczornego ruchu uliczki były ciche i puste, a wszechobecny pył jeszcze nie gryzł w oczy. Mieszkańcy leniwie zaczynali dopiero zabierać się do swoich prac.
Planowałem spędzić parę kolejnych dni w Dolinie Katmandu. W pierwszej kolejności postanowiłem zwiedzić miasto Patan, a zacząłem od odwiedzenia miejscowego zoo. Bilet wstępu do parku kosztował mnie blisko 10 razy więcej niż rdzennego mieszkańca tego kraju. Tego typu różnice cenowe dotyczą większości atrakcji turystycznych w Nepalu, ale z drugiej strony są one tego warte. Duża część kwoty biletu jest przeznaczana na odbudowe kraju. Park zoologiczny okazał się cichym i spokojnym miejsce w centrum tłocznego miasta. Czas spędzony w nim pozwolił na poznanie mnóstwa różnych zwierząt azjatyckich oraz parę innych gatunków z innych części świata. Wśród przybyłych do parku dzieci największą atrakcje robił jednak plac zabaw. Huśtawki i zjeżdżalnie odkładały na drugi plan zwierzęta w zoo.
Niedaleko parku zoologicznego znajdowało się stare miasto, Patan Durbar Square. Niestety większość zabytków w tym regionie zostało zniszczonych po trzęsieniu ziemi z 2015 roku, ale w okolicy zachowało się kilka świątyń oraz kompleks pałacowy z trzema dużymi dziedzińcami. Sam pałac służy jako muzeum w którego skład wchodzą piękne rzeźby, starożytna architektura Newari oraz sanktuaria religijne na które warto poświęcić trochę czasu.
Droga powrotna do stolicy okazał się trudniejsza. Wzmógł się ruch drogowy i wielokrotne manewrowanie między motocyklami i samochodami było nie lada wyzwaniem. Ciągłe klaksony wydobywające się zza pleców irytowały na każdym kroku. A przechodzenie przez pasy zmuszało do całkowitej czujności. W momencie kiedy odbijało się od głównej drogi miasta otoczenie się zmieniało. Szare barwy zaczynały ustępować kolorom, pojazdy ludziom, skrzyżowania świątyniom, a hałas stawał się odległym echem. Wszystko w stolicy trwało tak od świtu do zmroku, by o brzasku dzień mógł zacząć się na nowo.
Ciąg dalszy nastąpi...Po górskiej wyprawie po Himalajach, święcie Holi i spacerze do dżungli pozostało tylko dobre wspomnienie. Niebawem miałem opuścić Nepal. Wcześniej jednak czekało mnie odwiedzenie kilku miast leżących w Dolinie Katmandu oraz poznanie historii, kultury i architektury ze środkowej Azji.
Dzień 13 17.03.17 Swayambhu Stupa - Świątynia małp
Nad ranem, zaraz po przebudzeniu, zastała mnie mała niespodzianka. W nocy ktoś dobrał się do mojej torby i podkradł mi cały mój suchy prowiant. Od razu domyśliłem się kto mógł to zrobić, jak tylko usłyszałem szczekanie hostelowego szczeniaka Momo gdzieś w budynku. Tym razem dzień musiałem rozpocząć bez śniadania.
Plan tego dnia obejmował zwiedzenie świątyni - Swayambhu Stupa. Trasa do niej, jaką przypadkowo obrałem, wiodła przez biedną dzielnicę Katmandu. Stolica Nepalu nie cieszy się dobrą opinią na temat czystości ulic, jednak ta część miasta była znacznie gorsza pod tym względem. Wszędzie obecny był brud i nieprzyjemny zapach. Dodatkowo na wysypisku śmieci, zaraz przy osiedlu mieszkaniowym, żerowały świnie.